Jakiś czas temu klientka zapytała mnie czy podczas rozwodu może wykorzystać przed sądem tzw. test zdrady – chce uzyskać rozwód z wyłącznej winy męża. Zatkało mnie, bo przyznam szczerze w pierwszej chwili nie wiedziałam o co jej chodzi.
Pokazała mi test, który można wykonywać samemu, w domu.
Powiem tak – tego typu testy nie są tak naprawdę nic warte i lepiej nie zaprzątać sobie nimi głowy.
Co innego test wykonany w prawdziwym laboratorium, gdzie badane są ślady biologiczne, taki który pozwoli wykluczyć iż pobrana próbka pochodzi np. od nas. Wówczas zyskujemy nie dowód, a raczej poszlakę tego, że do zdrady mogło dojść.
Składając w postępowaniu o rozwód dowód z takiego testu zdrady (ekspertyzy) warto poprzeć go również innymi dowodami. Druga strona zapewne taki dowód będzie kwestionowała i sam wynik testu może się okazać zbyt słabym dowodem na niewierność współmałżonka.
Należy jednak pamiętać, że sąd wydając wyrok bierze pod uwagę cały materiał dowodowy zgromadzony w sprawie.
Wynik takiego testu może być zatem pomocny, choć niekoniecznie.
O rany! Też nie wiedziałabym o co chodzi. Poza tym klientom trudno zrozumieć na czym polega „wyłączna wina”. Samo udowodnienie winy drugiej stronie może być niewystarczające.