Temida jest kobietą Temida jest kobietą

Jakiś czas temu klientka zapytała mnie czy podczas rozwodu może wykorzystać przed sądem tzw. test zdrady – chce uzyskać rozwód z wyłącznej winy męża. Zatkało mnie, bo przyznam szczerze w pierwszej chwili nie wiedziałam o co jej chodzi.

Pokazała mi test, który można wykonywać samemu, w domu.

Powiem tak – tego typu testy nie są tak naprawdę nic warte i lepiej nie zaprzątać sobie nimi głowy.

Co innego test wykonany w prawdziwym laboratorium, gdzie badane są ślady biologiczne, taki który pozwoli wykluczyć iż pobrana próbka pochodzi np. od nas. Wówczas zyskujemy nie dowód, a raczej poszlakę tego, że do zdrady mogło dojść.

 Składając w postępowaniu o rozwód dowód z takiego testu zdrady (ekspertyzy) warto poprzeć go również innymi dowodami. Druga strona zapewne taki dowód będzie kwestionowała i sam wynik testu może się okazać zbyt słabym dowodem na niewierność współmałżonka.

Należy jednak pamiętać, że sąd wydając wyrok bierze pod uwagę cały materiał dowodowy zgromadzony w sprawie.

 Wynik takiego testu może być zatem pomocny, choć niekoniecznie.

Włącz się do dyskusji

Haha…

To jakiś sprytny trick marketingowy, przecież wiadomo, że to słaby dowód, nawet poszlakowy – można iść do fryzjera i pobrać niepostrzeżenie włosy kogokolwiek innego i oddać do analizy 🙂

W dodatku jestem sceptykiem co do tego, czy rzeczywiście w polskim procesie cywilnym nie obowiązuje zasada zakazu dopuszczania jako dowodów „owoców zatrutego drzewa”. Już parę wyroków w post. cywilnym, dot. dowodów zdobytych nielegalnie widziałem i idę o zakład, że różni sędziowie, różnie patrzą na sprawę…

Taki test moim zdaniem jest obarczony ryzykiem stronniczości osoby go wykonującej – w tym wypadku żony. Niedługo jako dowód będą służyć psychotesty z Przyjaciółki…

@Błażej – wszystko zależy od sędziego co dopuści jako dowód, a czego nie. Wystarczy, że dowód będzie załączony do pisma procesowego. Nawet jeżeli druga strona będzie go podważać (np. kompromitujące zdjęcia), a sąd dowód oddali to i tak wszyscy te zdjęcia widzieli.

Katarzyna ma rację. Swego czasu udało mi się wygrać w ten sposób dużą sprawę gospodarczą (wstąpiłam do sprawy w trakcie postępowania). Sąd oddalił moje wioski dowodowe, ale najpierw wszystko dokładnie obejrzał.

Moje zdanie w tej sprawie jest takie, że lepiej coś mieć niż nie mieć nic. Nie oszukujmy się, większość spraw wygrywają Ci co mają lepszego adwokata. Dlatego też warto mieć coś w zanadrzu 🙂

Tu nie chodzi o lepszego adwokata czy radcę prawnego. Z doświadczenia w prowadzeniu tego typu spraw wiem, że raczej chodzi o dowody, czy też możliwość udowodnienia czegoś małżonkowi.
Pozdrawiam,

Napisz do mnie kancelaria@przyborowska.eu Zadzwoń +48 600 375 279